Ranrlion
co tymczasem dzieje się w całym Ranrlionie

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Lochy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ranrlion Strona Główna -> Varr
Autor Wiadomość
Narfea
Pani Ranrlionu



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 14 Gru 2014 02:56    Temat postu: Lochy

Hartil 3

Pierwsze co poczuł, to wilgoć. Otworzył oczy i zobaczył ciemność. Gdy jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności to w końcu jego oczom ukazały się solidne kraty i lekka poświata sugerująca, że za rogiem jest pochodnia w ścianie.
Hartil nie był zdziwiony. Wściekły owszem, ale nie zdziwiony. Wiedział, że kiedyś w końcu go złapią. Żałował jedynie, że nie zdążył podburzyć więcej osób.
Skupił się na magii dookoła i zaklął. Nie było jej nigdzie. Miał jedynie ten zapas, który posiadało jego ciało, a który najpewniej zużyje w zastępstwie jedzenia i wody.
Oparł się o ścianę i spojrzał w sufit. Myślał.
Wilgoć nie w lochach raczej nie była nowością. To mu nie pomoże stwierdzić, gdzie jest. Oczywiście podejrzewał, ale chciał mieć pewność.
Zaśmiał się.
Pewność? Po co ci pewność? zapytała szyderczo ta mniej przyjazna część jego natury.
No tak... Najpewniej znajdował się w lochach pod twierdzą Varr, od wieków należącą do przodków Vantara. Do czasu, kiedy jego ojciec postanowił się zbuntować a bunt się nie udał. Wtedy młody Vantar zniknął, a Varr pozostało bez władcy jako symbol tego, co spotka ziemie należące do zdrajców. Podobno kwestia co zrobić z twierdzą wywołała niemałe kłótnie w Radzie Królewskiej...
Hartil wrócił do rzeczywistości. Musiał jakoś się wydostać. Zaczął oglądać wnętrze celi bez nadziei na znalezienie czegokolwiek. Odskoczył gdy zobaczył cień przy bocznej kracie.
- Boi się nas? Chyba tak... Nie gadaj bo go przestraszysz! Cicho bądź!
Rivet westchnął. Jego pobyt w lochach Vantara zapowiadał się ciekawie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aranthil




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: 26 Gru 2014 21:49    Temat postu:

Garrent 1
Ubrany w ciemny, podróżny, lekko zniszczony płaszcz, sunął przez ciemne, wilgotne korytarze w lochach zamku w Varr. Było ciemno jak w grobowcu, ale on nie potrzebował światła. Jego wilcze oczy i tak wszystko widziały. No i miał nos.
Nie do końca wiedział co go tu do jasnej ciasnej przygnało... nie, przecież miał przesłuchać więźnia. "Skup się" nakazał sobie. I uśmiechnął się w duchu. Taaak, przesłuchiwanie więźniów... to było coś co lubił. Niech ten głupiec, który się tu wpakował lepiej modli się już do pierwszego lepszego boga, w którego wierzy. "Co zresztą" pomyślał po chwili "dużo mu nie pomoże. Oni nie istnieją. A jeśli istnieją... to są bandą bezużytecznych głupców". Istniał tylko mrok... tylko mrok był prawdziwy. Nie sposób temu zaprzeczyć. Wystarczy się rozejrzeć...
Postanowił sobie, że szybko skończy z tym głupim więźniem i wyskoczy na jakąś kolację... świeżo złapana sarna powinna dobrze mu zrobić. "Opamiętaj się!" upomniał sam siebie po chwili "miałeś grać dobrze wychowanego szlachcica!". Roześmiał się w ciemności. Z jego wyglądem... hm, ale ci głupcy w to wierzyli. Pewnie się go bali. Jak wszyscy. Lubił to uczucie, gdy wiedział, że gdzie nie pójdzie, wszyscy będą się przed nim trząść. Kochał je. Kochał patrzeć, jak ludzie kulą się, zapadają w sobie, wyrzekają się swoich ideałów, łamią, jak jednoroczne drzewa na silniejszym wietrze. Zdradzają bliskich, osoby którym przyrzekały wierność i miłość, zasłaniają się dziećmi, chowają za chorych... jego obłąkańczy śmiech zabrzmiał w korytarzu po raz kolejny. Żołnierze trzymający wartę przy więźniu zadrżeli, gdy koło nich przeszedł. Rzucił im tylko jeden ze swoich uśmiechów, od którego włosy stanęły im dęba na karkach. "E, tam" pomyślał "ja nie muszę nic udawać, mogę robić co zechcę. Ci głupcy i tak mnie nie zatrzymają". Doszedł w końcu do celi, w której siedział ten nieszczęśnik,którego miał przesłuchać.
Jeden z żołnierzy otworzył kłódkę przy drzwiach, wpuścił go, po czym szybko się oddalił. "I dobrze" pomyślał Garrent "jak nie chce, to niech nie patrzy". Miał tylko nadzieję, że nie odszedł zbyt daleko i będzie przynajmniej wszystko słyszeć.
Dopiero teraz spojrzał na więźnia. Tamten, wysoki, ciemny blondyn, w nieskazitelnie białej szacie siedział pod ścianą. Jego twarz wyrażała całkowity i bezkresny upór.
Garrent westchnął teatralnie.
-I co hm? Co żeś zrobił takiego, że tu siedzisz chłopcze? Bądź tylko miły i nie pyskuj, a i ja będę miły. - Jego zęby błysnęły w mroku celi.
- Idź do Czerni
Garrent tylko się roześmiał.
-O, chłopczyk wzywa bóstwa...
Uderzył mężczyznę w twarz.
-O których najwidoczniej nic nie wie...
Kolejne uderzenie.
-A teraz? Będziesz miły?
Niebieskooki splunął na Garrenta śliną pomieszaną z krwią.
-Idź do Czerni.
Mężczyzna jednym susem skoczył na więźnia i złapał go jedną ręką za gardło. Zaczął dusić. Drugą natomiast wytarł sobie twarz.
-Chcesz się dowiedzieć o Czerni więcej? Mogę ci to ułatwić...
Tamten i tak nie mógł nic powiedzieć. Ale nie wyrywał się, ani nic z tych rzeczy. Po prostu patrzył na napastnika obojętnie, choć widać po nim było, że powoli zaczyna brakować mu tlenu.
Wilcza część Garrenta krzyczała: Zabij go! Obraził cię, wyrwij mu serce, wyssij szpik z kości...!
Natomiast ta bardziej ludzka, odpowiadała na to: Ej, pamiętaj, nie możesz go na razie zabić, jeszcze nie! Nie, dopóki nie skończysz swojej misji...
Trochę to trwało, ale mężczyzna w końcu puścił ofiarę. Hartil krztusząc się opadł na ziemię.
-I co ja mam teraz z tobą zrobić... - Garrent zaczął chodzić po celi jak wielkie zwierze w zbyt małej klatce. Próbował odkryć myśli drugiego mężczyzny, odkryć to, czego najbardziej się boi i wykorzystać to przeciwko niemu... Miał do tego talent.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narfea
Pani Ranrlionu



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 26 Gru 2014 22:57    Temat postu:

Hartil 4

Podduszony rivet opadł na kolana i zamknął oczy.
- Czerwieni daj mi wolę walki, Złoto oświeć tych durniów, Błękitna strzeż mego życia, a Czerń niech zadba o nie po śmierci. Zielony, bogu rivetów, dbaj o swego wiernego sługę.
Otworzył oczy i spojrzał na swego prześladowcę.
- Nie jestem pierwszy ani ostatni. Po mnie przyjdą kolejni i oddadzą tron prawowitemu królowi, bo on musiał przeżyć... Jesteś Wilkiem, a mieszasz się do polityki. To wbrew równowadze... Zieleń cię znajdzie i znajdzie też sposób by cię ukarać.
Wilk nawet nie próbował tłumić śmiechu. Roześmiał się głośno i było to naprawdę przerażające.
-Zieleń? To małe bóstewko, w które wierzą te zielone dranie? Masz rację, nie znam się na polityce. I nie chcę się w nią mieszać. Nie mam nic do żadnych królów, ani nic takiego. Po prostu wykonuję swoją robotę.
Przestał się śmiać.
Tym razem uśmiechnął się Hartil. Zwykłym, pogodnym uśmiechem z nutką sympatii. I współczucia.
- Twoja dusza jest zagubiona. Mogę ci pomóc odnaleźć cel. Bogowie jeszcze mogą przyjąć cię do swoich wiernych. - przerwał, by wziąć oddech. - Ale ty nie chcesz tego... Ty... Ty się boisz.
Prześladowca Hartila parsknął.
-Nic nie wiesz o mojej duszy. Ani o tym, czego się boję, lub nie. Nic o mnie nie wiesz. Ani o bogach. Nie wiesz o niczym, ty głupi... głupi... - nie mógł znaleźć słowa. Ale i tak uznał, że dosyć się nagadał. Ten idiota, nie wiedział, do czego on, Zabójca był zdolny. Zmienił skórę. Przed Hartilem stał teraz wielki, czarny, pokryty bliznami wilk. Rivet nie przestawał się uśmiechać.
- Pokaz siły? Mam się bać? Jesteś jak zagubione dziecko, które chce wszystkim udowodnić, że jest dorosłe. Możesz mnie tortutorwać... nie obrażę się, bo w ten sposób robisz krzywdę jedynie sobie. Możesz mnie zabić... Odrodzę się. Możesz mnie nawet spalić. Śmierć wcale nie jest taka zła... Ale jedno sobie zapamiętaj: Bogowie są silniejsi od ciebie.
Po tych słowach zamilkł. Wilk spojrzał na niego wściekle.
-Znalazł się, durny prorok. Tak wierzysz w tych swoich bogów? Więc zobaczmy, czy ci pomogą!
Rzucił się na riveta. Gryzł i drapał, warczał co jakiś czas "I co? Chcesz jeszcze?" ale jedyne, co wydobywało się z ust Hartila, to modlitwy. W końcu Wilk chwycił go w zęby i rzucił nim o ścianę. Więzień jęknął cicho i opadł na ziemię. Nie podniósł się już.
Wilk przybrał ludzką postać i odwrócił się, by wyjść. Już w progu usłyszał cichy, uparty głos.
- Idź do Czerni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aranthil




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: 29 Gru 2014 18:30    Temat postu:

Garrent 2
Wychodząc usłyszał cichy, uparty głos.
- Idź do Czerni.
Odwrócił się, by coś powiedzieć, ale w porę się powstrzymał. Nie może dać mu się sprowokować. Skończyłoby się to źle dla nich obu. W sumie... dla Hartila pewnie gorzej. Przekręcił się na obcasie i wyszedł zatrzaskując loch. Upewnił się jeszcze, że strażnik zamknął więźnia na klucz i odszedł. Nie zdążył jeszcze wyjść na światło, gdy zmienił się w wilka. Coraz trudniej było mu to kontrolować. Nie przejmował się tym. Wybiegł z zamku i popędził do lasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narfea
Pani Ranrlionu



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 01 Sty 2015 23:21    Temat postu:

Hartil 5

Rivet w końcu zebrał się z ziemi i otrzepał swoją białą szatę. Przyjrzał się jej. Już nie była idealnie biała, tu i ówdzie widać było plamy krwi. Hartil zaklął pod nosem i rozejrzał się.
Podszedł do bocznej kraty i usiadł.
- No... nie było tak źle... mogło być gorzej. - mruknął do cienia za kratą. Nie spodziewał się odpowiedzi.
- Będzie gorzej. W końcu sam Vantar przyjdzie z wizytą, ale najpierw zadba, byś nie mógł mu w żaden sposób zagrozić. Trzeba przyznać, że nasz nowy król dba o siebie.
- On nie jest królem!
Odpowiedzi nie otrzymał tym razem. Wstał i kulejąc odszedł pod przeciwległą ścianę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narfea
Pani Ranrlionu



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 15 Lut 2015 04:25    Temat postu:

Hartil 6

Dwóch rivetów weszło do jego celi. Pierwszy, sądząc po stroju kapitan, stanął pod ścianą, a drugi podszedł do Hartila. Kapitan uśmiechnął się paskudnie.
- Tacy jak ty nie działają sami... Z kim pracowałeś?
Hartil milczał.
- Drogi Hartilu - powiedział kapitan tonem, jakby mówił o pogodzie. Więzień zmarszczył brwi zdziwiony. Skąd on znał jego imię? - Prawdę wyznać chciej, gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej.
Hartil wykrzywił usta w czymś co tylko z nazwy przypominało uśmiech. Milczał.
Drugi rivet kopnął go w głowę i przewrócił. Potem dalej kopał leżącego, póki kapitan nie dał mu znaku. Wtedy chwycił Hartila za włosy i podniósł go na kolana. Hartil milczał. Jedna myśl tłukła mu się w głowie: Nie mówić, nie mówić, nie mówić.
- Miejże rozum Hartilu, próżny jest twój trud. - Tu zwrócił się do strażnika stojącego po drugiej stronie kraty. - Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód.
Drugi rivet brutalnie rzucił Hartila na ziemię. Wyszli.
Hartil leżał na ziemi. Jego brudna, zakrwawiona szata wyraźnie przekazywała wiadomość: Nie powiem, nie powiem, nie powiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narfea
Pani Ranrlionu



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: 22 Lut 2015 07:33    Temat postu:

Hartil 7

Minął chyba dzień odkąd tamci riveci wyszli. Hartil, czując, że jego ciało słabnie, podszedł powoli do kraty, oparł się o nią i zawołał strażnika. Czekał chwilę, aż w końcu strażnik przyszedł.
- Czego?
- Nie nudzi ci się tu? - zagadał więzień.
Reakcja była szybka. Włócznia wartownika trafiła idealnie między pręty krat, by trafić więźnia w brzuch. Ale Hartil też był szybki. Chwycił drzewce broni szarpnął do siebie. Ależ ten strażnik głupi...
Głowa wartownika uderzyła o kratę, Hartil podtrzymał ją. Szarpali się chwilę, aż rozległ się trzask łamanego karku. Więzień podtrzymał bezwładne ciało i zaczął przeszukiwać je w poszukiwaniu kluczy. Znalazł. Szybko otworzył kratę i wymknął się.
Przemierzał korytarze pod Twierdzą Varr szukając wyjścia. Zaklął cicho, zbyt długo nie mógł go znaleźć. Powoli zaczęła go opuszczać nadzieja, gdy nagle zobaczył schody.
Ruszył biegiem przed siebie czując powoli powracającą do niego magię. Czyli bariery antymagiczne nie były w całym więzieniu.
Nagle zderzył się z kimś i obaj upadli na ziemię. Hartil przeklął w duchu swoje zamyślenie. Uniósł głowę i zamarł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ranrlion Strona Główna -> Varr Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin