Ranrlion
co tymczasem dzieje się w całym Ranrlionie

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Blisko brzegów Osertonardu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ranrlion Strona Główna -> Wody
Autor Wiadomość
Nikita




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alfheim ^^

PostWysłany: 12 Paź 2014 15:14    Temat postu: Blisko brzegów Osertonardu

Erethil 5

Nie mógł w to uwierzyć. Oto stał przed nim Sehner - jedyny członek rodziny, którego naprawdę kochał. Nie widzieli się od dobrych paru lat. A co najdziwniejsze, człowiek, który tak bał się wody, statków i wszystkiego co z nimi związane, właśnie chciał płynąć z nim w długą podróż. Mimo to Erethil nie zawahał się ani przez chwilę.
- Will, spuść trap! Mamy nowego członka załogi! - uśmiechnął się szeroko do brata i pomógł mu wejść na statek.
- Witaj, Sehner - spojrzał bratu w oczy i zobaczył w nich rodzący się strach, gdy statek zakołysał się lekko. Uśmiechnął się łagodnie. - Nie bój się.
Sehner zmusił się do uśmiechu.
Erethil zostawił brata i poszedł do steru.
- Wypływamy!
Wkrótce opuścili port. Erethil sterując zapytał Sehnera:
- Właściwie, czemu tu wróciłeś? I jakim cudem płyniesz z nami? Myślałem, że nienawidzisz wody.
- Właściwie racja, takie to mokre, i w ogóle... - Sehner zawahał się. - Słuchaj, koniecznie musisz płynąć?
Erethil popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Oczywiście. Przygotowywałem się do tej wyprawy od kilku lat. Nie rozumiem, czemu...
W tym samym momencie któryś z członków załogi krzyknął:
- Widzę dwie osoby w morzu, kapitanie!
- Gdzie? - zapytał Erethil, zapominając już rozmowie z bratem.
- Na dziesiątej, kapitanie!
Erethil zakręcił w tamtą stronę.
- To człowiek i rivetka! Chyba wołają o pomoc - stwierdził Will.
- Niech wejdą na pokład! - polecił Erethil.
- Ale, kapitanie - zaprotestował Kadmir - kobieta na pokładzie...
- Nic wam się nie stanie, jeśli przepłyniemy z nią do najbliższego portu - odpowiedział Erethil głosem nieznoszącym sprzeciwu. Jemu kobiety na pokładzie nie przeszkadzały, nie czuł potrzeby spędzania z nimi czasu. Ale takie były ustalone normy, że raczej na męskim pokładzie nie powinno być kobiet i Erethil starał się do nich stosować, choćby ze względu na Kadmira, który miał żonę.
Statek zatrzymał się i marynarze pomogli mężczyźnie i rivetce wejść na pokład. Erethil odwrócił się do nich i otworzył szeroko oczy, ze zdziwienia.
- Thorondin?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nikita




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alfheim ^^

PostWysłany: 13 Paź 2014 16:21    Temat postu:

Lyly 6

Wsiadła na statek z pewną obawą. A co, jeśli to ludzie tego ,,Pana"? Wolała nie myśleć, co by ją czekało. A tym bardziej tego chłopaka, którego wpakowała w jeszcze większe kłopoty niż miał. Był na nią cały czas wściekły i nie sądziła, by miało się to szybko zmienić. O ile w ogóle.
Na statku zobaczyła sporo młodych mężczyzn, wpatrujących się w nią z uprzejmym zainteresowaniem. Spłonęła rumieńcem i odwróciła wzrok. Zaraz za nią wszedł chłopak. Na jego widok, mężczyzna za sterem otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Thorondin?
Chłopak także uniósł brwi.
- Erethil?
Twarz mężczyzny za sterem rozjaśnił nikły uśmiech.
- A co ty tu robisz? - zapytał. - Czyżby mój... czyżby cię złapali? No i co robiłeś w morzu? I kim ona jest?
- Pływam sobie, co ci do tego? - burknął niezbyt uprzejmie Thorondin.
Erethil uniósł lekko brwi, lecz nie skomentował tego.
- A kim ona jest? - powtórzył pytanie.
- Nie wiem, nie znam jej - Thorondin wzruszył ramionami i dodał - i nie chcę znać.
Lyly wbiła wzrok w drewnianą podłogę statku i nic nie powiedziała. Zauważyła, że pokład jest idealnie czysty i wypolerowany.
- Odwieziemy was do najbliższego portu, w Nidanie*, ale jeśli chcesz, Thorondinie, możesz popłynąć kawałek dalej, do Artolanu. Ale ty... - spojrzał na Lyly - jak masz na imię?
- Lyly - odpowiedziała cicho, nadal z zainteresowaniem przyglądając się podłodze.
- Więc, Lyly, ty wysiadasz w Nidanie.
Skinęła głową.
- No, to ruszamy! - zawołał Erethil i statek ruszył.
_____________________________________________________________
*Nidana - miasto na wybrzeżu Osertonardu, dość blisko Nassos


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nikita dnia 16 Paź 2014 18:19, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aranthil




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: 13 Paź 2014 21:31    Temat postu:

Sehner 3
Sehner starał się przebywać blisko brata, który, chociaż młodszy, wydawał się... wydawał się... no starszy. Był taki spokojny i opanowany, wszyscy patrzyli na niego z podziwem. W jakiś, niepojęty dla brata sposób, udawało mu się z jakby gracją chodzić po rozkolysanym pokładzie statku. I cały czas był czymś zajęty. A to chodził, po pokładzie i rozmawiał z załogą, a to stał za sterem, a to ślęczał nad mapami. Minął dzień i Sehner uznał, że musi z nim porozmawiać. Poszedł do jego kajuty i zastał go piszącego coś na niedużym kawłku papieru. Na jego widok, Erethil podniósł głowę i uśmiechnął się.
-Witaj bracie - powiedział Sehner.
-Jesteś zajęty? Bo chciałbym z tobą porozmawiać.
Ponownie zdziwił się, że jego brat tak wydoroślał przez czas, w którym on przebywał poza domem. Jakoś tak naturalne wydawało się to, że zwracał się do niego jak do przełożonego.
-Możesz spokojnie mówić, Sehnerze, słucham.
-Widzisz... Zanim wyłowiłeś tą dwójkę z wody... Zadałeś mi pytanie. Spytałeś się mnie, czemu chciałem z wami płynąć.
- Tak - potwierdził Erethil, niepewny do czego zmierza brat. - A ty pytałeś mnie, czy koniecznie muszę płynąć.
-Bo widzisz, trochę głupio mi to mówić, wiem ile to dla ciebie znaczy, ale... - Sehner wziął się w garść. To mój młodszy brat do Czerni, pomyślał. - Wydaje mi się, że nie powinieneś płynąć dalej niż do najbliższego portu.
- Ale czemu? - spojrzał na brata zdziwiony i ze zmarszczonymi brwiami.
- Wiesz... - Młodszy brat, krzyczał do siebie w myślach, wiesz co musisz zrobić. - Nie do końca wiem dokąd płyniesz... - Młodszy brat, musisz się nim opiekować, pamiętasz? - Bo widzisz, Błękitna Bogini przepowiedziała ci szybką śmierć na morzu... - ostatnie zdanie wypowiedział jednym tchem.
- Że co?! - spojrzał na niego, kompletnie wytrącony z równowagi.
- No... Bo to było tak. Byłem chory, umierałem. Wiesz, zaraziłem się jedną z tych dziwnych chorób, które tak się ostatnio rozprzestrzeniły. Byłem sam, tylko z osłem, w dzikim lesie. Miałem wielkiego farta, bo znalazła mnie jedna z tych Lantarii, co to chodzą po świecie i uzdrawiają. Pamiętasz? Mama opowiadała nam o
nich bajki - Sehner uśmiechnął się do wspomnienia, które przefrunęło mu przez głowę pozostawiając po sobie nikły smak dzieciństwa i lata. - Tego fragmentu nie pamiętam dokładnie, chyba zostałem gdzieś przeniesiony, ale nie wiem. Równie dobrze mogły to być majaki.
W każdym bądź razie, Lantaria wyleczyła mnie, a w kolejnym wyraźnym wspomnieniu, leżę na trawie, w tym lasku niedaleko domu. Nade mną stoją dwie postacie - jedna ciemna, druga migocząca na niebiesko. Ta druga powiedziała mi, że jeden członek naszej rodziny niedługo wypłynie w morze i zostanie zabrany przez fale. Od razu pomyślałem o tobie, bo chyba jako jedyny z naszej rodziny zostałeś marynarzem. I proszę cię, abyś wrócił na bezpieczny ląd bracie. Nie mogę cię stracić. - Sehner spojrzał na Erethila.
Ten zaniemówił. Po prostu nie wiedział co odpowiedzieć. Próbował przyjąć do wiadomości, że właśnie prawdopodobnie zmierza ku swej zgubie... Wreszcie odzyskał głos: - Ależ, bracie... ja nie wrócę na ląd. Tak długo przygotowywałem się do tej wyprawy... Moja załoga też ma nadzieję na odkrycie nowych lądów za Wielkim Morzem... Nie mogę teraz odpuścić. Poza tym, co ma pójść źle? - spróbował się uśmiechnąć, próbował przekonać bardziej samego siebie niż Sehnera, bo w rzeczywistości wiedział, że wiele rzeczy może pójść źle. Ale nie chciał zawracać. To było jego życiowe marzenie.
Sehner nie słuchał go jednak wcale. Patrzył się w dal jak oniemiały.
-Bracie... Właśnie sobie uświadomiłem, że... Ja też właśnie wypłynąłem w morze. To mogę być równie dobrze ja.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aranthil dnia 13 Paź 2014 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nikita




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alfheim ^^

PostWysłany: 13 Paź 2014 22:29    Temat postu:

Erethil 6

Erethil spojrzał na brata z niepokojem.
- Masz rację... - zamyślił się. Nagle zerwał się z miejsca, zrzucając przy tym pióro i papier, i rozlewając atrament. - Masz rację! - wykrzyknął i wybiegł z kajuty.
- Do wioseł! - wrzasnął na załogę, która, choć zdumiona, zasiadła na ławkach. Wiatr mięli dobry, wiejący w dobrym kierunku, więc sam napędzał ich żagle.
Kadmir podszedł do Erethila.
- Kapitanie? Coś się stało? - zapytał z niepokojem w głosie. - Nie ma sensu wiosłować, mamy tylko kilka godzin do Nidany...
- Za dużo - warknął Erethil.
Właśnie w tej chwili z kajuty wypadł Sehner, ledwo trzymając się na nogach. Erethil dałby głowę, że nie kołysało aż tak mocno.
- Bracie? Co się...
- Wysiadasz w Nidanie - przerwał mu Erethil, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Co? Nie, no weź - Sehner zaczerwienił się. - To była taka luźna hipoteza, jestem tak samo narażony na niebezpieczeństwo jak ty. Nie wysiądę, chyba, że ty też to zrobisz.
- Nie masz o czym w ogóle ze mną dyskutować - Erethil odetchnął głęboko i spojrzał Sehnerowi w oczy. - Nie mam zamiaru cię narażać. Jesteś na moim statku i, jeślibyś zginął, to byłaby moja wina. To ja, jako kapitan, ponoszę odpowiedzialność za moją załogę, w tym także ciebie. I... jeśli mam zginąć, to właśnie tu, na ,,Odkrywcy" - kolejny głęboki oddech. - Tak więc, wysiadasz w Nidanie.
- Przepraszam, ale wydaje mi się, że ja tu jestem starszym bratem, który ma się tobą opiekować.
- Przepraszam, ale wydaje mi się, że to ja tu jestem kapitanem - odparł Erethil spokojnym głosem. Odwrócił się i ruszył w stronę steru. Na odchodnym jeszcze dodał: - Mam nadzieję, że nie muszę powtarzać. Przygotuj się, za co najmniej godzinę będziemy w porcie.
- Ale... Nie, zapomnij, nigdzie się nie ruszam! - krzyknął Sehner. - Naprawdę, rozumiem sytuację i uwierz mi, nie przebaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało!
Ale Erethil już nie słuchał. Przejął ster od Kadmira, który dyskretnie przysłuchiwał się ich rozmowie i który patrzył teraz na kapitana z zatroskaniem.
Erethil wpatrywał się w horyzont i rozmyślał o całej tej sytuacji. Co powinien teraz zrobić?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nikita dnia 14 Paź 2014 11:18, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nikita




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alfheim ^^

PostWysłany: 24 Paź 2014 20:29    Temat postu:

Erethil 7

Wreszcie dopłynęli do Nidany. Zatrzymali się w porcie tylko na chwilę. Rivetka, imieniem Lyly podziękowała Erethilowi szybko i
opuściła statek. Kapitan zwrócił się do Thorondina:
- Wysiadasz czy zostajesz?
- Zostaję.
- A gdzie zamierzasz wysiąść?
- Wszystko mi jedno - odparł Thorondin. - Byle daleko.
Erethil skinął głową i spojrzał wyczekująco na Sehnera.
- Nigdzie nie idę - odpowiedział stanowczo na spojrzenie brata i pokręcił głową.
- Wysiadaj - rozkazał Erethil z ciężkim sercem. Tak naprawdę bardzo chciał, żeby Sehner towarzyszył mu w podróży. Ale nie mógł narażać go na niebezpieczeństwo. - Nie zmuszaj mnie, bym użył siły.
Sehner spojrzał na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Mieszanką złości, zrezygnowania i smutku? Ale nie powiedział nawet jednego słowa. Po prostu pokręcił głową wysiadł ze statku. Zabolało to Erethila bardziej, niż gdyby brat okazywał otwartą złość. Ale nie pokazał tego po sobie. Patrzył jeszcze chwilę na brata, a w brzuchu poczuł dziwny niepokój. Czy przepowiednia naprawdę okaże się prawdziwa? I czy naprawdę odnosi się do niego? Erethil odetchnął głęboko i rzuciwszy ostatnie spojrzenie na brata, dał znak do wypłynięcia.
_____________________________________________
Nie omawiałam z Aranthil reakcji Sehnera, więc jakbyś chciała coś zmienić, to pisz śmiało Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aranthil




Dołączył: 06 Paź 2014
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: 26 Paź 2014 16:07    Temat postu:

Nie, ok, wszystko dobrze Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ranrlion Strona Główna -> Wody Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin